Wyjątkowy – bo jak łatwo zauważyć z poprzednich artykułów z tej serii, i jak zostanie podane w następnych – każda z nich dostarcza poważny materiał naukowy do rozważań. Nic dziwnego, skoro powstały w tak silnie rozwiniętym kulturowo, artystycznym środowisku, niemal u stóp zamku królewskiego na Wawelu.
Miasto żydowskie na Kazimierzu nękało wiele różnych spraw wewnętrznych; bardzo ważną kwestią była ciasnota w getcie, co znacznie utrudniało życie, tym bardziej, że od końca XV wieku napływały silne fale imigracji Żydów z miast czeskich, morawskich i śląskich. W latach 1509-1519 powstały na tym tle zamieszki między przybyszami, a stałymi mieszkańcami miasta żydowskiego. Wymagały one nawet interwencji króla Zygmunta Starego, który „musiał godzić powaśnione strony”. Ale jak pisze M. Bałaban zgoda ta nie trwała zbyt długo, gdyż zakłócały ją następne liczne imigracje (1). Napływały większe grupy lub pojedyncze rodziny z Niemiec, Włoch, Wiednia i krajów Zachodnich. Wśród przybyszów znajdowali się lekarze, uczeni, kupcy. Bałaban w jednej ze swoich licznych prac, podaje nazwiska doktorów i aptekarzy, którzy osiedlili się w Krakowie, właśnie w okresie gwałtownego rozwoju miasta żydowskiego. Kilka przybyłych rodzin dało początek genealogii ważnych rodów na ziemi polskiej (Izaak Hispanus, Mojżesz Tischel, Salomon Kalahora, Dawid Morpurgo) (2).
Byli więc imigranci w krakowskim getcie powodem wielu sporów czy zatargów. Chodziło bowiem o miejsce do zamieszkania, konkurencję zawodową, to znaczy o źródło utrzymania. Należy sobie uprzytomnić drugie, istotne znaczenie tej wielkiej „wędrówki ludów”. Przybysze przynosili ze sobą wszystkie wypracowane przez pokolenia zdobycze artystyczne i intelektualne. Przeszczepiali na nowy grunt bogactwo wiedzy, doświadczenia pokoleń, nowe prądy i kierunki w sztuce i naukach humanistycznych i ścisłych. Przynosili ze sobą swój „utracony świat”, chcieli go tu – dokąd ich los doprowadził – odtworzyć, żyć własną tradycją i zwyczajami. I właśnie tą swoją odmiennością musieli razić stałych mieszkańców getta kazimierskiego i na tym podłożu dochodziło do różnych kontrowersji.
Uboga literatura dawna i obecna, zupełnie nie porusza zagadnień artystycznych wpływów, czy naśladownictwa, które związane jest związane z migracją do Krakowa Żydów z krajów zachodnich, południowych, czy wschodnich (zagadnienie wpływu czy naśladownictwa Staro-Nowej bóżnicy praskiej, przy wznoszeniu Starej bóżnicy w Krakowie). Literatura milczy, ale za to przemawiają zabytki, zachowane dzieła sztuki. Fascynują nie tylko odmiennością form, kształtów, nieznanych w naszej sztuce, ale nowymi niezwykle oryginalnymi motywami ornamentalnymi. Aż dziwnym i niezrozumiałym wydaje się fakt, iż dotychczas nikt z badaczy nie podjął próby wykazania tak oczywistych związków i zależności w zdobnictwie żydowskim ze sztuką „złotego okresu” w Hiszpanii. Na te nowe zjawiska artystyczne w XVI wieku, autorka zwróciła już uwagę w poprzednich artykułach (3).
Nazwa bóżnicy Wysoka, jak podaje M. Bałaban, uzasadniona jest tym faktem, iż sala modlitwy znajduje się na pierwszym piętrze, a więc wysoko (4). czy jest to istotny, wystarczający argument? Znając ówczesne ustawy kościelne, zwyczaje budowania bóżnic, czy słowa Psalmu 29 „z głębokości wołam do Ciebie, Panie”, na które powołują się historycy uzasadniając położenie wielu bożnic poniżej poziomu ulicy; fakt zlokalizowania sali mężczyzn na pierwszym piętrze kamienicy, wręcz dziwi. Autorkę od kilku lat niepokoiło pytanie, dlaczego w bóżnicy Wysokiej (brak innego określenia, nazwy od fundatora czy założyciela) odstąpiono od utartego zwyczaju w Polsce przy wznoszeniu tej niedużej bóżnicy.
Historia bóżnicy.
Położona jest przy ul. Józefa nr 38, w zwartej zabudowie jej pierzei północnej, połączona obecnie z domem przyległym od wschodu (dawny nr 40), wąskim przejściem do sali modlitewnej. Od północy nieduże podwórko, otoczone wysokim murem, otynkowanym, z daszkiem krytym dachówką. Dokładna data powstania bóżnicy Wysokiej nie jest znana, przyjmuje się, że wzniesiono ją po 1556 roku, ale przed 1563. Jako Nowa, została wzmiankowana w 1597 roku. Wg Bałabana umieszczony nad wejściem napis wskazywał na powstanie budynku około roku 1590. przed dokonaniem analizy stylistycznej, detalu architektonicznego nie będzie błędem datować bóżnicę na 2. połowę XVI wieku. Nie zachowały się też żadne źródła podające nazwiska właściciela sklepu znajdującego się na parterze kamienicy. Dopiero z połowy XIX wieku pochodzi wiadomość, że w tym czasie właścicielem sklepu była była rodzina Balcerów, ale już przed rokiem 1939 cały budynek stanowił własność gminy żydowskiej.
Bóżnica Wysoka, tak jak inne po II wojnie światowej, stała osamotniona, dzieliła los sierocy z innymi w dawnym mieście żydowskim. Kraj i miast z trudem wracało do życia po strasznej wojnie. Stare, mocne mury domu bóżniczego nie groziły zawaleniem, choć w zdewastowanym wnętrzu czas czynił postęp zniszczenia. Istnieją dwie, ale nie udokumentowane wersje odnośnie wnętrza sali modlitwy; że Niemcy sklepienie bóżnicy wysadzili w powietrze; inna powtarza, że po wojnie widoczna jeszcze była polichromia na ścianach bocznych sali. Wiadomo, że przedstawiała ona wysokie postacie starozakonnych (tak wspomina też Bałaban), była więc unikatem, a równocześnie łamała nakazy talmudyczne. W sferze rozważań naukowych, tę figuralną polichromię można wiązać z wpływem arrasów wawelskich, ze znaną tzw. „Serią Starotestamentową”.
Wielka szkoda, iż żaden z powracających do Krakowa Żydów nie podjął się roli kronikarza notującego krótko wiadomości o stanie zniszczenia zabytków żydowskich, postępu badań, odbudowy, czy wreszcie podaniu nazwisk zasłużonych osób przy odnowieniu zabytków. Obecnie byłby to bezcenny materiał przy odtwarzaniu historii wielu obiektów.
Władze miasta, w połowie lat 50 podjęły zakrojone na szeroką skalę prace uporządkowania dawnej dzielnicy żydowskiej na Kazimierzu. Poprzedzono je badaniami historyczno-konserwatorskimi, aż przyszła kolej na bóżnicę Wysoką, którą w latach 1969-1974 gruntownie odnowiono i zaadaptowano na pracownie konserwacji rzeźby i malarstwa.
Dzięki badaniom konserwatorskim dokonano szeregu ważnych i istotnych odkryć. Pozwoliło to na właściwe „odczytanie” budynku, ustalenie czasu powstania, i co najistotniejsze umiejscowienie bóżnicy w rozwoju renesansowego budownictwa świeckiego i sakralnego w Krakowie. W dalszych studiach nad architekturą bóżniczą zarysowała się wyraźnie droga wpływów Żydów sefardyjskich. Sąsiadujący od wschodu z bóżnicą jednopiętrowy dom, prawdopodobnie cheder, już w czasach nowożytnych połączony był z salą mężczyzn. Wskazuje na to odkryte w czasie prac konserwatorskich przejście w kamiennym obramieni. Wręcz rewelacyjnym wydarzeniem były odkrycia w pomieszczeniach na parterze i piętrze renesansowych kolumn z charakterystycznym kanelowaniem (żłobkowaniem) umieszczonych między oknami.
Zaś na zewnętrznej fasadzie domu, pomiędzy okami parteru i piętra wydobyto spod tynku i zakonserwowano napis w języku hebrajskim „Błogosławieństwo dla tych co mają czas na naukę Tory”.
Opis architektury
Bóżnica Wysoka włączona jest w zwartą zabudowę północnej pierzei ulicy Józefa, pod nr 41. W czasach historycznych zawsze górowała nad sąsiednimi domami. Zbudowano ją na rzucie prostokąta, z nowszą przybudówką od podwórza. Wzniesiono ją z kamienia z użyciem cegły, jak inne bóżnice jest potynkowana. Od ul. Józefa fasada jest trójosiowa, a specyficzny, indywidualny charakter nadają jej rytmicznie rozmieszczone wysokie szkarpy; poziomo podzielona jest jednym wydatnym gzymsem biegnącym nad portalem. W skrajnej osi od zachodu znajduje się portal wejściowy, w dalszych dwa prostokątne okna. Okna na piętrze w elewacji frontowej i tylnej są wysokie, zamknięte półkoliście. W latach ’60 w przybudówce od północy nadbudowano jedną kondygnację z wysokim szczytem z dużym oknem, które miało oświetlać pracownię konserwatorską.
W głównej fasadzie od ul. Józefa godnym zainteresowania jest kamienny portal renesansowy prowadzący do długiej sieni. W swojej konstrukcji wykazuje duże analogie z renesansowymi portalami w domach krakowskich. Sala modlitewna znajdowała się na pierwszym piętrze, jak podaje Bałaban na kryta była sklepieniem kolebkowym na gurtach (pasach, spływających na pilastry). Dekoracją stiukową miało być pokryte sklepienie, a także i ściany, ale już w czasach Bałabana dekoracja znajdowała się w stanie szczątkowym. Na pewno ściany i sklepienie pokryte były dekoracją malarską. (O. Mahler w swoim przewodniku po żydowskich zabytkach Krakowa opisał starannie bóżnicę Wysoką, w słabo czytelnej fotografii na ścianie zachodniej ukazał dwie duże postacie starotestamentowe. Naturalnie ukazywanie postaci ludzkich z wyraźnymi rysami twarzy było świadomym łamaniem zakazu, który został określony w Talmudzie. Analiza tych postaci wykazała zdumiewające związki z postaciami na arrasach królewskich w Zamku Królewskim na Wawelu.). Obecnie na ścianie południowej, pomiędzy oknami, odkryto liczne partie napisów hebrajskich, ale wskutek dużego ubytku liter, nawet dla specjalistów pojawiła się trudność w odczytaniu napisów. Na ścianie wschodniej zachował się ozdobny Aron ha-kodesz. W 1973 roku odkryto po bokach Aron ha-kodesz dużych rozmiarów draperię w kształcie ozdobnego kartusza. Miała kolor intensywnie bordowy. Tak ozdobnie ukształtowane draperie, wprowadzano jako element dekoracyjny we wnętrzach pałacowych i kościołach w XVIII wieku. I znowu stara fotografia w pracy M. Bałabana informuje nas jak wyglądał ołtarz; miał on podest z balustradą i świecznikami. Unikalnym dziełem sztuki były wspaniałe drzwi snycerskiej roboty, zamykające wnękę na rodały. Od zewnątrz zdobił je dużych rozmiarów Orzeł Polski w koronie, w otoczeniu symbolicznych zwierząt. Na wewnętrznej stronie dwuskrzydłowych drzwi wyrzeźbione były przedmioty ze Świątyni Pańskiej; stół na chleby pokładne i wielkich rozmiarów menora. W dolnej części drzwi, wykonawcy umieścili swoją sygnaturę „Zelman i Chaim synowie Arona”. – Sygnowane dzieło przez artystów żydowskich jest zjawiskiem zdumiewającym, ale godnym twórców epoki Odrodzenia. Jest to w polskiej sztuce żydowskiej pierwszy i jedyny przykład, gdzie artyści umieścili swoje imiona. Warto zwrócić uwagę, że właśnie w bóżnicy Wysokiej mam uwidocznioną sygnaturę artystów, przy opisie innych bóżnic Bałaban nie przekazał nam żadnej wiadomości o artystach.
Autorka uważa za swój obowiązek przekazać zdumiewającą dla niej wiadomość. Otóż, w r. 1989 przyjechał do Krakowa kustosz Israel Museum w Jerozolimie, historyk sztuki pan D. B., który starannie zmierzył wnękę na przechowywanie Tory, pokazał fotografie, bowiem okazało się, że uważane za zaginione w czasie wojny rzeźbione drzwi Aron ha-kodesz odnalazły się w Israel Museum. (W osobnym artykule autorka opisze bóżnicę Wolf Popera oraz uważane za zaginione drzwi z wnęki Aron ha-kodesz, które ocalały i oglądała w Museum Sir Isaac and Lady Edith Wolfson w Jerozolimie w 1988 roku).
Co nam pozostało z wyposażenia bóżnicy Wysokiej? Kamienne obramienie Aron ha-kodesz i skarbona, które wykonane zostały z piaskowca. Obramienie ołtarzowe jest dwukondygnacjowe, w dolnej główny akcent stanowi duża, prostokątna wnęka, po bokach ustawione są dwie korynckie kanelowane kolumny podtrzymujące wydatny gzyms, na którym umieszczone jest prostokątne zwieńczenie z płaskorzeźbionymi, antytetycznie ustawionymi smokami, pomiędzy którymi hebrajski napis „Korona Tory”. Boki zwieńczenia ujęte są w długie, prostokątne pilastry wypełnione ornamentem z cekinów. Na szczycie znajduje się klasycystyczny wazon z kwiatami i girlandami. Aron ha-kodesz to oryginalny późnorenesansowy zabytek przerobiony niewątpliwie w wieku XVIII-XIX (?). Starannie zakonserwowany, częściowo polichromowany, przypomina zwiedzającym, że dawniej był tu Dom Boży.
Okazała kamienna późnorenesansowa skarbona, pierwotnie znajdowała się obok portalu, w przejściu z sali modlitwy do przedsionka. W czasie prac adaptacyjnych starannie zakonserwowana, została przeniesiona do sieni domu dawnego hederu (?) i umieszczona na parterze w sieni obok schodów na piętro. W kształcie podobna jest do skarbony w bóżnicy Remu, ale znacznie ozdobniejsza, w formie wydłużonego prostokąta, z takąż wnęką (dawniej zamkniętą kutymi drzwiami, w których znajdował się otwór do wrzucania pieniędzy). Wsparta jest na starannie wypuklowanym gzymsie. Zwieńczenie składa się z dekorowanych wolut i palmetek; ponad nim umieszczono część profilowanego gzymsu ze sterczynami, ale nie wiąże się on kompozycyjnie z architektoniczną formą skarbony.
Zachowane kamienne wyposażenie krakowskich bóżnic oraz kamienne nagrobki i macewy na cmentarzu Remu i przy ul. Miodowej, zasługują na oddzielne naukowe opracowanie. Z pewnością pozwoli to na wyróżnienie warsztatów kamieniarskich, czynnych zarówno w Krakowie jak i na Kazimierzu, w których wykonywano obramienia ołtarzy, skarbony i nagrobki żydowskie, a także wyposażenia krakowskich kościołów – kropielnice, lawaterze, epitafia, nagrobki, portale, czy obramienia kamienne. Między wymienionymi tematami zachodzą ścisłe analogie i wzorowanie na wspólnych „wzornikach”, co sugeruje, że mogły powstać w jednym warsztacie.
Bóżnica Wysoka, jak pisze M. Bałaban w 1935 roku, „była niegdyś bardzo bogata, wszystkie prawie paramenty, makaty i srebra zaginęły – część podczas inwazji szwedzkiej, lub przepadły w zastawie za długi kahalne (4). W czasie ostatniej wojny przepadło całe wyposażenie wnętrza, ale najdotkliwszą stratą dla dziejów kultury Żydów krakowskich i polskich, jest zaginięcie skarbca, który wg wykazu Bałabana nie był ubogi. Znajdowały się w nim liczne zasłony ołtarzowe – parochety i lambrekiny, dwa z datą 1642 i 1685, oraz korona na Torę z 1688 roku. Być może najstarsza w Polsce.
Należy wreszcie na zakończenie wyjaśnić, użyte po raz pierwszy odnośnie bóżnicy Wysokiej, określenie „sefardyjska”. Żydzi po wypędzeniu z Hiszpanii w 1492 roku, rozeszli się po różnych krajach Europy zakładając swoje gminy lub włączając się w zorganizowaną społeczność. Przynieśli ze sobą „własny świat” życia, nauki, kultury i tradycji, która w życiu społeczeństwa żydowskiego odgrywała niezwykle ważną rolę. We Włoszech Żydzi swoj pobyt datują jeszcze od czasów rzymskich. W średniowieczu liczba ich znacznie wzrosła, a uciekinierzy z Hiszpanii i Francji właśnie w miastach północnych Włoch znajdowali często pierwszy etap swojej wędrówki. Wiadomo, że przybysze często zachowywali integralność w stosunku do starych gmin, zachowując odrębność liturgii, języka, a nawet pisma. W sztukach plastycznych przyjęli formy renesansu i baroku, a dobrobyt ekonomiczny wpłynął na rozwój literatury i sztuk plastycznych. Drukarstwo żydowskie największe swoje centrum miało we Włoszech, a kardynałowie chcieli poznać język hebrajski, by posiąść tajemnice ksiąg żydowskich (5). Z czasem jednak musiało ulec zmianie dobre układy z władzami miejskimi i kościołem, skoro w 1516 roku w Wenecji powstało pierwsze getto, a następnie papież Paweł IV w 1555 roku ustanowił getto w Rzymie. Fakty te miały wpływ na wznoszenie synagog jako odrębnych budowli. W tym czasie wykształcił się nowy typ budynku, który łączył dwie funkcje – na parterze znajdowały się pomieszczenia handlowe, zaś na piętrze sala modlitwy. Szczególną wagę przywiązywano do dekoracji wnętrza i bogatego jej wyposażenia.
Konkludując powyższe rozważania, kazimierska bóżnica Wysoka nie jest przypadkowym rozwiązaniem konstrukcyjnym, ale należy założyć, że jej właściciel – fundator, był człowiekiem epoki Odrodzenia, musiał wiele przeżyć i widzieć, musiał być ważną osobą, bo zdobył uznanie i szacunek u władz kazimierskich, skoro w zagęszczonym mieście mógł kupić parcelę i wybudować na niej bóżnicę. Więc dalej pozostaje nam niezmiennie – bóżnica Wysoka.
Ale należy czytelnikom uprzytomnić, że w zespole bożnic w Pradze jedna z bożnic ma identyczny układ wnętrza – na parterze część handlowa, na piętrze sala modlitewna i do dziś zachowała nazwę Bóżnica Wysoka.
1. M. Bałaban, Przewodnik po żydowskich zabytkach Krakowa, Kraków 1935.
2. Tenże, Judeische Aerzte und Popotheker aus Italien und Spanischer im XVI und XVII Jahrhundent in Krakau, Czernowitz 1912.
3. Zagadnienie to zostało szeroko omówione w referacie autorki pt. „Orient i orientalizm w sztuce żydowskiej, wygłoszonym na ogólnopolskiej Sesji Historyków Sztuki, Kraków 1983.
4. M. Bałaban, Przewodnik…
5. Sed-Rajna, L’art juif, Orient et Occident, Paris 1975.
Dr Izabella Rejduch-Samkowa
(Artykuł opublikowany w: Fołks-Sztyme, nr 12, 1985)