Cmentarze żydowskie w południowej Polsce

1. Stan badań: Cmentarze w kulturze żydowskiej obok bóżnic czy synagog miały ważne znaczenie jako miejsce pamięci zmarłych.
Talmud dokładnie określa, w jaki sposób należy je traktować (dbać). Nie należy zapominać, że tereny Polski południowej, obejmowały Lwów oraz Stanisławów i wiele mniejszych miast i miasteczek, gdzie ludność żydow­ska była niezwykle liczna.
Po zakończeniu drugiej wojny światowej w 1945 roku, granica wyznaczona kory­tem rzeki San i Wisły rozdzieliła rozległe tereny Małopolski. Wojna i następne lata historii przyniosły nieodwracalne szkody, wyniszczeni i usunięcie z map i planów wielu bezcennych zabytków sztuki i kultury Mówimy o cmentarzach żydowskich, więc należy zdać sobie sprawę, że nigdy nie uda się zrekonstruować pełnej wiedzy o wielu, wielu miejscach pamięci zmarłych Żydów.

Zainteresowanie zabytkami sztuki żydowskiej budziło się powoli i z oporem. Temu zagadnieniu współautorka poświęciła wiele artykułów. Zasadniczą trudność stanowi przede wszystkim brak fotografii cmentarzy czy dekoracji sepulkralnej. Najwcześniej w minionym wieku zaczęto fotografować bóżnice murowane, drewniane i częściowo ich wyposażenie. Zainteresowanie cmentarzami, inskrypcjami i symbolicznymi przed­stawieniami na macewach, zawdzięczamy pracom Majera Bałabana, Icchaka Schipera czy Ozjasza Mahlera. Niestety, materiał dokumentacyjny-fotograficzny jest nieliczny. Także jakość zdjęć i ich druk stanowią znaczne utrudnienie dla badaczy.

Na obecnym, okrojonym terenie Małopolski, od ponad 30 lat obserwuje się ro­snące zainteresowanie cmentarzami. Zachowało się ich wiele, ale w różnym stanie zniszczenia. Te w większych miastach, a potem miasteczkach stopniowo podnoszono z „ruin”, co pozwoliło ukazać ich piękno, niezwykłość, oryginalność, tajemniczość. Odczytuje się je jako „kamienne dokumenty”, ujawniające, że na tej ziemi byli i żyli Żydzi. Tajemnicze napisy, wykonane pięknym alfabetem hebrajskim, bogactwo sym­boliki, ornamentyki, różne techniki wykonania, zafascynowały historyków, history­ków sztuki, archeologów, a z czasem i Żydów.

W ciągu ostatnich 30 lat zaczęły pojawiać się artykuły, a nawet książki – albumy. Często są to prace entuzjastów, o różnym przygotowaniu naukowym, a nawet auto- dydaktyków. Znajomość języka hebrajskiego i jidysz ujawniła treść inskrypcji. Jed­nak do dnia dzisiejszego, może poza Olkuszem i jego okolicami, niewiele cmentarzy doczekało się kompleksowego, historycznego, merytorycznego opracowania. Wiele cmentarzy, jak i inne zabytki znalazły swoje omówienie w internecie. Ale niestety, tak jak pomniejsze publikacje, wymagają korekty.

W latach 1980-1987 prowadzone były prace inwentaryzacyjne w Krakowie na cmentarzu Remu i przy ul. Miodowej, co zostanie w dalszej części dokładnie przedsta­wione. Należy tu przypomnieć, że w Krakowie znajdowały się jeszcze dwa cmentarze, w Podgórzu przy ul. Jerozolimskiej (założony w roku 1889) i ul. Abrahama (założony w roku 1932). Zamknięte przez hitlerowców, zostały  zniszczone, a na ich terenach Niemcy utworzyli ciężkie obozy pracy. Macewy i okazałe nagrobki użyto jako materiał budowlany pod baraki i do wyłożenia dróg. Nie udało się odnaleźć czy natrafić na stare fotografie nagrobków czy widoków tych cmentarzy. Ułatwiłyby one zrozumienie i określenie, jakie formy artystyczne zostały tu wprowadzone. Na pewno sprowadzano drogie zagraniczne marmury i dobrych znanych kamieniarzy, którzy wykonywali ohele, tak powszechnie stawiane przez bogatych postępowych Żydów na nekropoliach w Łodzi, Wrocławiu, czy w Warszawie. Trudno przyjąć, że bogaci po­stępowi Żydzi ograniczali się do skromnych, tradycyjnych macew. Holokaust i w tej dziedzinie sztuki żydowskiej zaznaczył swoje piętno.

Po 1945 roku cmentarz przy ul. Miodowej sukcesywnie porządkowano. Nowy czas historii sprawił, że zauważamy, tak jak na innych komunalnych cmentarzach, nowoczesne, murowane – blokowe formy, bez wyrazu.

2. Liczba obiektów

Jak wiemy, ilość nagrobków na wielu żydowskich cmentarzach Polski południowej, nie została dotychczas zsumowana. Jest to przedsięwzięcie trudne, wymaga zespołu chętnych – zapaleńców do pracy. W większości cmentarze zarośnięte są samosiejkami, krzewami, a kamienie popękane, zapadnięte w ziemię, zarośnięte trawą, porośnięte pnączami. Wyglądają nader malowniczo, teren do pracy jest jednak bardzo trudny.

Podjęcie inwentaryzacji nagrobków wymaga wielu prac fizycznych, co jest oczy­wiście do pokonania. Ostatnia faza to dokumentacja fotograficzna. Jak nauczyło do­świadczenie, jest ona najtrudniejsza, bowiem potrzebne jest odpowiednie oświetlenie płyty i napisu, a najczęściej przez splątane korony drzew słabo przenikają promienie słoneczne. Dla badaczy ważnym zadaniem jest odpowiedź – ile zachowało się na­grobków z poszczególnych epok historycznych i stylowych?

Z wieków średnich znamy zaledwie kilka płyt (Wrocław). Stan taki zasadniczo dotrwał do połowy XVI wieku, choć wiadomo, że Żydzi zamieszkujący na terenie średniowiecznego Krakowa, między ul. Św. Anny i Jagiellońską, gdzie istniała zorga­nizowana gmina, mieli też cmentarz. Nawet w murze miejskim znajdowała się bram­ka, „zwana żydowską, która prowadziła na wały”. Już Stefan Świszczowski, wybitny architekt krakowski i badacz Kazimierza (zm. 1989 roku) na zebraniu naukowym w PAN w 1975 roku (współautorka miała referat na temat historii Żydów w Krakowie i ich zabytków) oświadczył, że w czasie głębokich wykopów ziemnych na ul. Podwale w 1973 roku natrafiono na wiele części kamiennych płyt, które miały zachowane na­pisy w języku hebrajskim. W tym okresie nikt się tym bliżej nie zajmował, ale dowód jest oczywisty, że za fosą miejską musiał znajdować się cmentarz żydowski. Należał do Żydów, przed przeniesieniem ich na Kazimierz dekretem króla Jana Olbrachta w 1494 roku. Ostatnio pojawiły się sugestie, że rada gminy żydowskiej pozostała w Krakowie. Wielkie braki w materiałach źródłowych nie pozwalają jednak odtwo­rzyć wielu faktów z historii Żydów krakowskich.

Pamiętajmy, że Talmud nakazywał, aby przed zachodem pochować zmarłego. Powtarzana przez niektórych badaczy wiadomość, że na „Kawiorach” (krótka ulica, przecznica od ul. Czarnowiejskiej), w odległości około 5 km od Rynku miał znajdo­wać się cmentarz żydowski. Czas jego powstania i trwania nie został bliżej ustalony. Ta wersja nie jest do przyjęcia. Cmentarze miały znajdować się przy trzech bóżnicach w Krakowie (wzmiankowane w 1468 i 1469 roku), zlikwidowane po przeniesieniu Żydów na Kazimierz. Istnieniu cmentarza na „Kawiorach” zaprzecza logicznie fakt, iż właśnie te tereny, na południowy zachód od Krakowa, w czasach średniowiecz­nych (sukcesywnie je regulowano) posiadały mocno rozwiniętą sieć wodną. Wyka­zuje to kilka planów; jest tam wiele odnóg, zalewisk, nie tylko Wisły, a także Rudawy i Młynówki.

Kirkuty zakładano tam, gdzie osiedlała się większa liczba Żydów. Były to miasta, miasteczka, wsie, aż do 1939 roku. Najstarszy zachowany w Małopolsce i Polsce kirkut, to krakowski cmentarz w historycznej dzielnicy żydowskiej na Kazimierzu, przy bóż­nicy Remu. Pochówek, jak podaje M. Bałaban, rozpoczęto w latach 1551-1552 z po­wodu wybuchu zarazy, bez uzyskania zgody od władz miasta Kazimierz. Nasuwa się pytanie – gdzie grzebano zmarłych Żydów, którzy już od początku XIV wieku w małej liczbie tam zamieszkiwali? Z czasem powstała gmina żydowska, dobrze rozwijał się handel, wzrastała liczba mieszkańców w 1485 roku wymieniana jest łaźnia, a rynek żydowski (circulus Judeorum) w 1488 roku. Bogusław Krasnopolski, poważny badacz Kazimierza, uzasadnił, że cmentarz żydowski znajdował się za murem miejskim od wschodu (obok ul. Dajwór), przy którym usytuowano Starą Bóżnicę (w. XV/XVI).

Tradycje trwałe szczególnie w miastach mają swoją znaczną wymowę, wzbogacają ich historię. I tak właśnie w Krakowie (współautorka pamięta) mówiono, że ten mały teren – placyk w północnej części ul. Szerokiej, to dawny cmentarz żydowski. Przed wojną i w czasie wojny otoczony był drewnianym, wysokim parkanem z desek – jak ukazują stare fotografie, wykonane w czasie „łapanki na tandecie”. Nigdy na tym traw­niku nie zasadzono kwiatów. Ogradzany był żelazną, skręconą listwą. Na początku lat 90. otoczony został niskim, metalowym ogrodzeniem z motywem menory. To też ma swoją wymowę. Ostatni w Krakowie Żyd z pokolenia kapłańskiego, dr Roman Spira  (zm. 1986 roku) zwracał uwagę, aby pamiętać, „że to miejsce najstarszego cmenta­rza żydowskiego na Kazimierzu”. A zatem cmentarz Remu jest na pewno trzecim w chronologii cmentarzem i ostatnim w dzielnicy żydowskiej. Oficjalnie przestał być grzebalny w 1799 roku, na skutek zarządzania zaborczych władz austriackich.

Cmentarz Remu służył prawie 250 lat jako dom „wiecznego życia”, „dom grobów”. Jego historię, przemiany, stany zniszczenia, zaniedbania oraz wyniki wnikliwych badań, studiów nad trudną tematyką macew, przedstawił w swojej książce Leszek Hońdo (1999). Żałosny stan zaniedbania, upadku cmentarza wyrazili O. Mahler i M. Bałaban w swoich przewodnikach, wydanych odpowiednio w 1934 i w 1935 roku. Bałaban podał, że na cmentarzu znajduje się 47 nagrobków, szereg rozbitych, a fragmenty „sterczą spod ziemi (…) nie troszczono się o ich stronę artystyczną”. Czas okupacji hitlerowskiej przyniósł ostateczną zagładę. Okupanci porozbijali nagrobki, które jeszcze stały i urządzili tam wysypisko śmieci. Bali się ruszyć nagrobek sławne­go rabina, talmudysty Mojżesza Isserlesa Remu (zm. 1572 roku). Widocznie poznali słowa klątwy, która za ruszenie nagrobka miała sięgać aż do trzeciego pokolenia.

Po zakończeniu II wojny światowej podjęto w latach 1959-1960, za czasów pierw­szego prezesa Gminy Macieja Jakubowicza (zm. 1979 r.), monumentalne prace nad uporządkowaniem terenu cmentarza. Prace odkrywkowe i badania archeologiczne prowadzono pod kierunkiem dr Kazimierza Radwańskiego. Nastąpiła nowa era dla cmentarza – renesans. Odkryto i ustawiono wspaniałe nagrobki, z tysięcy kawałków płyt, detali architektonicznych, ornamentalnych, zrekonstruowano dawne formy 706 nagrobków. Macewy z tekstami inskrypcji ożywiły kamienie, przywróciły pamięć wybitnych i zasłużonych postaci, których nagrobki uważano za zaginione. Ustalo­no paradoksalną sytuację, iż kilka ważnych czy znaczących osób ma dwa lub trzy nagrobki w różnych częściach cmentarza. Odkryto też 4-6 warstw pochówku. Po­twierdza to informację, że nie mogąc powiększyć terenu cmentarza Żydzi musieli nasypywać ziemię na następne pochówki. Taka sytuacja występowała w kilku miastach Europy (Praga, Frankfurt n. Menem i inne).

Odrestaurowany, pierwszy po wojnie cmentarz Remu stał się niemal wzorem dla innych podnoszonych ze „zgliszcz wojennych” cmentarzy żydowskich w Polsce. Sta­nowi największy i najcenniejszy w Polsce zespół różnych typów nagrobków. W skali europejskiej zaliczony jest także do niewielkiej grupy – wyróżniających się pięknem i oryginalnością. Zachowane nagrobki reprezentują w ogólnym podziale dwa pod­stawowe typy – nagrobki tumbowe i macewy w formie wolnostojących kamien­nych płyt.

Oceniając je w kategoriach sztuki, należy wyjaśnić, że posiadają wiele detali ar­chitektonicznych i ornamentalnych z epoki renesansu, manieryzmu, baroku, aż do pierwszej poł. XIX wieku. Na przykład, kolumny kanelowane, rozety, pilastry, pro­filowane gzymsy, łuki, archiwolty, podwieszane girlandy roślinne, ornamenty kartu­szowe zawijane; wszystkie są znane. Nie mają analogii, ale są wręcz naśladownictwem wielu motywów występujących w sztuce sakralnej krakowskich kościołów.

Na szczególną uwagę zasługują nagrobki o prostokątnych tumbach, których ścia­ny zdobią duże, plastycznie wykonane rozety, tak charakterystyczne w ozdobnej kamieniarce krakowskich kościołów z pierwszej połowy XVII wieku. Tumby nakry­wają wysokie piramidalne nastawy, zwieńczone (zamknięte) fragmentem wydatnie profilowanego gzymsu. Analogie tych oryginalnych form nagrobków można wyka­zać jeszcze w sztuce antycznej. Dekoracja rozetami wzorowana jest na kamiennych obramieniach wnęk ołtarzowych i arkady klasztornej w sąsiednim kościele Bożego Ciała, datowanych na podstawie archiwaliów na ok. 1630 rok. Interesujące byłoby porównanie tych przykładów analogii w formie albumowej.

Dziwi natomiast fakt, że piszący o cmentarzu Remu nie zauważyli w dekoracji kilku macew tak charakterystycznych form artystycznych dla sztuki Żydów sefardyjskich. A przecież przybyli oni i mieszkali w dzielnicy żydowskiej za czasów króla Zygmunta Starego (Bałaban o tym pisze). Piękne są napisy – inskrypcje wykonane zdumiewająco starannie, wprost kaligraficznie. W kształtach, czy proporcjach liter też występują różnice. Czy to trend epoki? A jak należy tłumaczyć występowanie przerywników w napisie w formie ptaszków? Tu też nasuwają się sugestie porównaw­cze. Trzeba sprawdzić!

Znaczna część nagrobków wykazuje wysoki poziom wykonania, doskonałej tech­niki, umiejętności pracy w kamieniu. Wyróżnić czy wskazać można macewy wykona­ne seryjnie. Gotowe, czekały w warsztacie kamieniarskim ze starannie zaznaczonymi liniami na wprowadzenie napisu według dostarczanego wzoru. Te najpiękniejsze na­pisy wykonane są reliefem wypukłym, inne wgłębnym lub po prostu zostały wyryte. Macewy były malowane, odkryto w czasie ostatniej konserwacji znikome ślady kolo­ru (konserwator Marek Sawicki).

Nigdy nie zostanie ustalona liczba pochówków. Ale czy to ważne? Podawane licz­by zmarłych w starej literaturze są nie do przyjęcia. Przecież nie wszystkim stawia­no okazałe nagrobki. Biednym musiał wystarczyć tylko kamień, a może drewniana macewa? Zdumiewa na cmentarzu Remu trwanie tradycji – mimo upływu kilkuset lat Żydzi, także przyjezdni, kładą kwintel (małe karteczki z prośbą) na macewach wybitnych, zasłużonych.

Cmentarz Remu szereg zwiedzających odbiera jako wspaniałe lapidarium, obraz minionego, odkrytego „złotego okresu” w kulturze, nauce i sztuce Żydów krakow­skich. Inni czczą go „jako dom wiecznego życia”.

Cmentarze żydowskie w Małopolsce są dokumentem stabilizacji Żydów, dowo­dem, że zamieszkiwali na tych terenach. Przeważają kształty „tradycyjnych” macew, choć ich wysokości są różne. Silnie zaznaczył się na wielu wpływ form baroku: pro­filowane gzymsowania, wydatne naczółki lub trójkątne zwieńczenia, uplastyczniona dekoracja roślinna. W dużych ośrodkach miejskich, gdzie mieszkało wielu bogatszych Żydów, stosowano nie tylko kamień, ale też barwne marmury. Modne ówcześnie były marmury: paczółtowicki, czarny dębnicki, biały, czy razem łączone. Właśnie w epo­ce baroku w kościołach katolickich z tych marmurów wykonywano okazałe ołta­rze, portale, przyścienne nagrobki, epitafia, lawaba, chrzcielnice. Niektóre żydowskie nagrobki wykazują z nimi wiele analogii. Nie jest to zjawisko wyjątkowe, ponieważ barokowe bóżnice murowane, a także i piękne drewniane (spalone przez Niemców) powtarzają wiele form architektonicznych (można mówić wręcz o naśladownictwie) i motywy dekoracji. Także polichromie w ujęciu iluzjonistycznym występowały w de­koracjach bóżnic murowanych i drewnianych w XVIII i w pierwszej połowie XIX wieku. Prowadzone od wielu lat badania nad rzemiosłem artystycznym wykazały, że właśnie formy barokowe Żydzi polscy przyjęli i stosowali jako „własne” przez wiek XIX i XX (I. Rejduch-Samkowa).

Najwięcej  i często bardzo okazałych nagrobków, przetrwało na cmentarzach większych miast: Krakowa, Tarnowa, Przemyśla, Rzeszowa, Nowego Sącza, Krynicy, Nowego Targu, Zakopanego, Brzeska. Wszystkie podnoszono z ruin, one też padły ofiarą Holocaustu. Podobny los podzieliły z nimi i mniejsze kirkuty w miejscowo­ściach: Leżajsk, Tarnobrzeg, Dąbrowa Tarnowska, Bobowa, Grybów, Olkusz, Myśle­nice, Gorlice, Bochnia, Brzesko, Wieliczka, Dukla.

 

W czasie ostatniej wojny hitlerowcy niszczyli cmentarze, ale wiele nagrobków wy­konanych z drogich kamieni i marmurów wywozili i sprzedawali (ul. Miodowa, ul. Je­rozolimska, Nowy Targ, Gorlice, Tarnów, Przemyśl, Rzeszów, Krynica, Krosno).

Należy pamiętać, że w XIX i XX wieku powstały w Krakowie jeszcze trzy cmen­tarze żydowskie. W układzie chronologicznym, jako następny po Remu to cmentarz przy ul. Miodowej (tak nazywany), dotrwały do dziś. Następny – Gminy Żydowskiej w Podgórzu przy ul. Jerozolimskiej założony w 1889 roku, gdzie nagrobki wykonane były z drogich kamieni sprowadzanych także ze Szwecji i Czech. Dom Przedpogrzebowy był okazałym budynkiem. Już w XX wieku, bo w 1932 roku gmina krakowska otwarła nowy cmentarz przy ul. Abrahama. Dom Przedpogrzebowy wzniesiono wg projektu znanego architekta Antoniego Siódmaka; wnętrza kopuł zdobiła barwna mozaikowa dekoracja (Niemcy wysadzili dom w powietrze).

Jesienią 1942 roku okupanci założyli w Płaszowie obóz na podstawie zarządzenia dowódcy SS i policji na dystrykt krakowski J. Schernera. Początkowo jako obóz pracy przymusowej (Zwangsarbeitslager Plaszow). W styczniu 1944 roku przekształcony został na koncentracyjny (Konzentrationslager Plaszow bei Krakau). Zbudowany zo­stał na terenie dwóch żydowskich cmentarzy, polach prywatnych i miejskich. Cmen­tarze zostały brutalnie zniszczone, przestały istnieć. Kamienie grobowe użyto jako podmurówki do baraków dla więźniów i do wyłożenia terenu.

.

W aspekcie badania i oceny historycznego rozwoju sztuki żydowskiej w Polsce, został bezpowrotnie zniszczony, nieodwracalnie wyeliminowany, długi – bo liczący prawie pół wieku, okres twórczy.

Czas „życia” tych cmentarzy przypadł właśnie na lata, w których „sztuki plastyczne” w kulturze żydowskiej osiągnęły swoje apogeum, zarówno w malarstwie jak i rzeźbie. Badaczy niemal dręczy pytanie, na które nie znaleźli jeszcze odpowiedzi. Czy i tam znajdowały się tam ohele, okazałe nagrobki nawiązujące do form antycznych, jak na cmentarzach w Łodzi, we Lwowie, czy w Warszawie?

Haskala, jak pamiętamy, miała ogromne znaczenie dla przemian w różnych dzie­dzinach u Żydów tzw. postępowych. Trudno sobie wyobrazić – znajdując wspaniałe nagrobki na cmentarzach w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu czy we Lwo­wie – aby krakowscy postępowi Żydzi nie ulegali nowym prądom. Przecież pozosta­wili po sobie piękny pomnik, świadczący o ich wysokim poziomie intelektualnym i artystycznym. Za taki należy uważać budynek Synagogi Postępowej – Templum (Tempel) (1860-1862), czterokrotnie rozbudowywany (powiększony), usytuowany w miejscu reprezentacyjnym, tak jak wznoszono synagogi postępowe w Niemczech. Wzniesiony został przy połączeniu ul. Miodowej z ul. Podbrzezie. Jest klasycznym przykładem cech architektury współczesnej – eklektycznej, łączącej style: neoromański, neorenesansowy i wspaniałą dekorację malarską wnętrza, głównie o cechach mauretańskich.

Rozważania nad formami nagrobków na dwóch zniwelowanych cmentarzach i ich walorach artystycznych dają adekwatną odpowiedź. Żydzi tradycyjni, ortodoksyjni, trzymali się dalej swych przekonań. Postępowi zapewne wprowadzili nowe panujące współcześnie formy w małej architekturze: eklektyczne, secesyjne, modernistyczne reliefowe, półplastyczne motywy zdobnicze, symboliczne. A może tak, jak na cmen­tarzu warszawskim, piękne rzeźby pełnopostaciowe, ujęte od tyłu, aby nie ukazywały twarz? Na pewno bogata, postępowa inteligencja żydowska w Krakowie nie pozostała obojętna na nowe trendy „mody”. Jeżeli sprowadzano kosztowny „materiał budowla­ny”, to wykonanie z nich nagrobków, czy mauzoleum powierzano wybitnym kamie­niarzom – artystom. A może wznosili wielkie sarkofagi, gdzie trumna nakryta jest ciężką kapą z frędzlami. Zachowały się takie w Łodzi: sarkofag „Izaaka Hertza (zm. 1905) i bankiera Wilhelma Laudana (zm. 1889) projektu Bole­sława Syrewicza (ul. Okopowa w Warszawie).

Skromne w formie architektonicznej ohele odnowiono na cmentarzach w No­wym Sączu, Bobowej, Łańcucie, Dąbrowie Tarnowskiej (w latach 80-tych), a było ich znacznie więcej, kryjących szczątki wielu sławnych polskich cadyków. Do dziś są odwiedzane, pamięć o nich trwa (Wodziński M.).

Drugi, wg chronologii, jest cmentarz przy ul. Miodowej. Ma on swoją długą hi­storię. Założony został w 1800 roku i powiększony w 1836 roku i latach późniejszych. Od południa został oddzielony od Kazimierza wysokim wałem kolejowym. Nową linię kolejową łączącą Kraków ze Lwowem otwarto w 1861 roku.1

Pierwotny zapewne miał plan przyjęty przy zakładanych w dużych miastach cmen­tarzach katolickich – komunalnych. Taka była cecha necropolis – cmentarza, który odzwierciedlał układ miasta. Otaczano go murem, którego celem było oddzielenie dwóch światów. Uważano, że cmentarz trwa, „żyje” w kontekście eschatologicznym – a bramy zostaną otwarte dopiero w dniu Sądu Ostatecznego. Otaczanie murem cmentarzy z czasem nabrało innego znaczenia. Mimo wprowadzonych zmian moż­na odczytać pierwotne założenie. Główna aleja (wejściowa, bo wychodzi się boczną, wzdłuż wału kolejowego) prowadzi od domu przedpogrzebowego, od niej odchodzą dwie krótsze, prostopadłe, węższe alejki, które łączą się z dalszymi, w nowszych czę­ściach cmentarza. Na pewno były wydzielone kwatery dla biedniejszych. Ludzi znacz­nych, zasłużonych, wybitnych, grzebano przy głównych alejach, gdzie wystawiono im okazałe nagrobki. Ten układ zachowany jest do dziś.

Naziści i ten cmentarz zdewastowali. Wiele szlachetnych gatunków kamieni, które musieli wskazać krakowscy kamieniarze, wywieźli. Wiadomo, że część przetranspor­towana została jako materiał budowlany na teren obozu w Płaszowie. Dom Przedpogrzebowy (na miejscu dawnego) wzniesiony z końcem XIX wieku, połączony jest z budynkiem administracyjno-mieszkalnym. Zbudowany jest z cegły o cechach neoromańskich i neogotyckich. Niemcy nie wysadzili go w powietrze, gdyż obawiali się, że mogą zniszczyć przejazd pod wałem kolejowym i tory.

Po 1957 roku podjęto trudne prace renowacyjne. Na bocznych alejkach chowano zmarłych. Wzniesiono kilka pomników – pamięci pomordowanych. W najstarszej części cmentarza na pewno jest kilka warstw pochówków, a świadczy o tym długi murek (od zachodu) i stopnie przed główną aleją. Zasady grzebania zmarłych, od­miennie niż u chrześcijan, stwarzały warunki do pochówku w warstwach. A przecież nie wszystkim stawiano okazałe macewy. Przykładem może być cmentarz żydowski w Pradze. Ustalono, że w najstarszej części, przypominającej rozległy pagórek, znaj­duje się 12-15 warstw pochówków. Gęsto (ciasno) ustawione małe macewy, między wąskimi dróżkami, wyglądają jak karłowaty kamienny lasek.

Czy udało się ustalić, kiedy Żydzi wprowadzili trumnę przy pochówku? Istniały przepisy urzędowe. Ale np. w Grybowie k/Nowego Sącza przed 1939 rokiem tzw. po­bożnych noszono na marach na cmentarz i kondukt szedł szybko, jak opowiadał p. Józef P., bo musieli zdążyć przed zachodem słońca. Cmentarz przetrwał do dziś, jest daleko za miastem.

Krakowski cmentarz przy ul. Miodowej w kontekście rozważań naukowych ma doniosłe znaczenie dla prześledzenia zmian czy przenikania nowych form artystycz­nych, kształtujących życie artystyczne w Polsce, w różnych okresach historycznych. Liczbę nagrobków określa się na kilka tysięcy. W miejsce starych stawia się nowe.

Cmentarz przy ul. Miodowej ma ogromne znaczenie dla ukazania, jak kształto­wała się forma nagrobków, ich dekoracji plastycznej – skromnej rzeźby sepulkralnej. Zaobserwować i odczytać można, jakie trendy „mody” przyjęto, a które odrzucono – nie przyswojono. To istotne, ważne zagadnienie do wykazania. Najstarsze zachowane i rozpoznane macewy reprezentują tradycyjną formę sto­jącej płyty, zamkniętej półkolistym lub segmentowym łukiem. Napisy mają staran­nie wyryte reliefem wgłębnym lub wypukłym. Datowane są na lata 40. XIX wieku.

Należy pamiętać, że wiek XIX, a szczególnie jego druga połowa, to epoka roz­kwitu na wielką skalę budownictwa wielkomiejskiego. Panującym stylem był tzw. eklektyzm, stanowiący twórczy konglomerat z form stylowych minionych epok: romanizmu, gotyku, renesansu, manieryzmu, baroku, klasycyzmu. W tej manie­rze stylowej powstało wiele pięknych grobowców – kaplic, nagrobków na cmenta­rzu Rakowickim, Podgórskim, Salwatorskim. Na Miodowej przeważają nagrobki, i to bardzo okazałe, właśnie w stylu eklektyzmu. Wyróżniają się macewy z kanelowanymi pilastrami, kolumnami, o trzonach gładkich lub skręconych, z okazały­mi, półkoliście zakończonymi nastawami, o wydatnych profilowanych gzymsach. Ulubionym, bo często stosowanym motywem dekoracyjnym był fragment neobarokowej podpiętej draperii. Najczęściej występuje on w zwieńczeniu macew, gdzie umieszczano wyobrażenia symboliczne. Wnęki, przeznaczone na napisy inskrypcyjne, zamknięte są także półkoliście, rzadziej neogotyckim łukiem. Formy go­tyckie, jako cechy katolickich kościołów, nie zostały przyjęte w sztuce żydowskiej. Wyjątek stanowią dwa nagrobki, gdzie na prostokątnych postumentach zostały ustawione jakby neogotyckie wieżyczki (koniec XIX wieku). Szkoda, że nie na­zwano, lub nie określono alejek, aby ułatwić orientację dla zwiedzających. Chodzi tu o alejkę we wschodniej części cmentarza, przy murze wzdłuż ul. Siedleckiego. Przyjmijmy umownie nazwę Alejki Gottlieba. W tej części wyróżnia się duża gru­pa okazałych kamiennych

obelisków, występujących właśnie na przełomie XIX i XX wieku. Forma ta znana jest z innych krakowskich cmentarzy. Wykazują one bardzo staranny poziom wykonania. Na kilkunastu zachowały się sygnatury czy nazwiska kamieniarzy.

Właśnie przy tej alejce – zaraz za neogotyckimi – znajduje się nagrobek w for­mie wysokiego obelisku (podobno nie miał napisu). Jest to grób symboliczny, dla uczczenia pamięci wybitnego malarza Maurycego Gottlieba (1856-1879), ulubione­go i docenianego ucznia Jana Matejki. Obrazy Gottlieba eksponowane są w Muzeum Narodowym w Warszawie, Krakowie, Kielcach i w Muzeum Diaspory w Tel Awiwie. Artysta pochowany został na tym cmentarzu, ale jego macewy nie odnaleziono. Dzięki inicjatywie dr Romana Spiry – ostatniego potomka pokolenia kapłańskie­go w Krakowie – powstała w 1973 roku symboliczna mogiła artysty. Jej lokalizację aprobowali wspólnie ze współautorką referatu.

U Żydów zasadniczo nie było zwyczaju stawiania nagrobków rodzinnych, tak jak na cmentarzach katolickich (istniały określone zasady w zachowaniu odległości). Jest kilkanaście macew, na których wymienione są dwa lub trzy nazwiska. Dla porówna­nia, np. w Łodzi zachowane są do dziś wspaniałe nagrobki o wyszukanych bryłach architektonicznych (rodziny Poznańskich, Rozentalów i innych). We wschodnio – południowych, to znaczy nowszych częściach cmentarza, występują napisy w języku niemieckim i hebrajskim, a także polskim. To wyraz asymilacji i emancypacji Żydów postępowych.

Secesja i modernizm zaznaczył się w kilku nagrobkach: gładkie fragmenty ko­lumn zdobią miękkie draperie i subtelnie pnące się gałązki roślin z kwiatami i liście kasztanu.

Jak wcześniej wspomniano, cmentarz ukazuje zmiany kierunków artystycznych minionych epok. I na Miodową dotarł – choć z dużym opóźnieniem – styl, który po­wszechnie na Rakowicach określany jest jako „tapczanowy”. Są to dużych rozmiarów płasko układane płyty, przeważnie z czarnego błyszczącego lastrika. Na nich wyryte są napisy w języku polskim; często drugi napis po hebrajsku.

Zagadnienie przedstawień symbolicznych na nagrobkach cmentarza przy ul. Mio­dowej to największe jego bogactwo artystyczne. Wykonywano je przeważnie techni­ką reliefu wypukłego, techniką płaskorzeźby; czasami były ryte. Znacznie wcześniej, bo na nagrobkach z XVII i XVIII wieku zaczęły się pojawiać – wykształcać formy symboli (cmentarze: Remu, Lwów, Lublin, Lesko). Natomiast dynamiczny rozwój, ogromna inwencja pełna pomysłowości wyobrażeń plastycznych różnych symboli, nastąpiła w XIX stuleciu. Można by wskazać kilka źródeł genezy. Przed laty wyjaśnił to historyk sztuki Andrzej Trzciński. Natomiast my uważamy, że należałoby stworzyć zespół odpowiedzialnych (i zapalonych) ludzi, którzy systematycznie dokumentalizowaliby w fotografii czy rysunku, wszystkie przedstawienia symboliczne z krótkimi logicznymi podpisami. Tak opracowany materiał powinien być wydany albumowo. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że „czas kamieni” upływa, i to nieubłagalnie. Klimat krakowski, zmiany pór roku działają destruktywnie, co obserwujemy na zabytkach Krakowa. Może wpływowe osoby potrafią zainteresować jakieś „możne fundacje”, aby pomogły wydać taki album.

Mija także czas historii. W Krakowie mamy ulice Sarego, Berka Joselewicza, Za­menhofa. Na obrazie Wojciecha Kossaka – Defilada na błoniach krakowskich w 1934 roku na trybunie obok marszałka Polski Józefa Piłsudskiego, rozpoznano prezyden­ta miasta Krakowa Mieczysława Kaplickiego. On także brał udział w uroczystości, gdy bp. Stefan Sapieha poświęcał w 1934 roku kamień węgielny pod gmach Muzeum Narodowego.

Brakuje (może były) na zniszczonych płytach przedstawień o znaczeniu patrio­tycznym: orłów, szabli leżących, krzyżów zasługi, tworzących razem kompozycje o ewidentnych konotacjach, a przecież Żydzi także walczyli w obronie „wspólnej oj­czyzny”, do czego nawoływał jeszcze Tadeusz Kościuszko.

Napisy na płytach przywołują pamięć dobrze znanych osób: prezesów krakowskiej gminy: Macieja Jakubowicza, Czesława Jakubowicza, życzliwego i przychyl­nego dla naszych badań nad sztuką żydowską, dalej dr Zofię Ameisenową, kierownik Gabinetu Rycin i Starodruków w Bibliotece Jagiellońskiej, bardzo otwartego dla studen­tów, dr. Romana Spirę, dowcipnego, i życzliwego, Abrahama Vogla, kantora z bóżnicy Remu – spokojnego, który łagodnie znosił ciężar życia (szukał utraconego synka), p. Winer, p. Alicję Fiszgrunt, p. Emilię Weiblową. I jeszcze szereg osób, które trudno wyliczać. Najważniejsza jest  pamięć, a ta trwa.

Wiele macew zachowanych na małopolskich cmentarzach nie wyróżnia się pozio­mem artystycznym. Zauważyć natomiast można cechy produkcji seryjnej, elemen­tów ornamentalnych o bardzo uproszczonej formie. Odczuwa się, że na gotowych płytach w zakładach kamieniarskich wykuwano ustalone sekwencje.

Warto rozwiązać ten problem, ale dopiero szczegółowe badania terenowe mogą w pewnym stopniu dać adekwatną odpowiedź. Część nagrobków na cmentarzu Remu, jak już wcześniej wspomniano – można wiązać z warsztatami kamieniarskimi, gdzie zostały wykonane nagrobki, epitafia, portale itd. do kościołów katolickich. Zachowało się wiele materiałów archiwalnych, jak księgi parafialne, wizytacje biskupie czy rachun­ki dla kamieniarza za wykonanie. Na Miodowej dotrwały na wielu nagrobkach sygna­tury i kilka nazwisk kamieniarzy. To cenny materiał, który być może pozwoli dotrzeć do warsztatów, czy firm kamieniarskich działających na przełomie XIX i XX wieku.

Przedstawienia symboliczne, urzekające tajemniczością, wykazują także różnice w ich wykonaniu. Na cmentarzach prowincjonalnych występują w znacznie uproszczo­nej formie plastycznej. Czy to znak czasu, czy poziom warsztatu kamieniarskiego?

Na Miodowej jest kilka nagrobków w formie części kolumny, ustawionej na wy­sokim postumencie, ale już z dekoracją secesyjną (początek XX w.). Jest ona moty­wem zaczerpniętym z cmentarzy katolickich. Po upadku powstania styczniowego, wykształcił się nagrobek: złamana kolumna, obok postać klęczącej kobiety z pełnym wyrazem bólu na twarzy i w geście rąk, czasami przy kolumnie kładziono cierniową koronę. Także nagrobki, wysokie, obeliskowe występują już w 2 poł. XIX wieku na cmentarzach katolickich.

3. Kierunki i potrzeby badawcze

A. Jako podstawową potrzebę w odniesieniu do cmentarzy żydowskich należy wy­sunąć ich dokładną inwentaryzację, opartą na szczegółowych zasadach opracowania zabytków sztuki. Z końcem XX wieku ukazały się drukiem dociekliwe opracowania dwu niemieckich badaczy: Michaela Brocke i Frowalda Gila Hiittenmeistera. Choć podają ogromnie ilości danych – niemal opowieści o każdej osobie (biograficzne opisy oparte na materiale archiwalnym), brak zupełnie opisu samego nagrobka, typu, kształtu, elementów architektonicznych, dekoracyjnych i symboli.

Działał wprawdzie przed laty Zespół Inwentaryzacji Judaików, ale z braku fundu­szy jego praca została zawieszona. Praca wykonywana była według zasad ustalonych dla Katalogu Zabytków Sztuki w Polsce. Każdy nagrobek żydowski (właściwie odnosi się to do wszystkich nagrobków) powinien być dokładnie opisany (powstała odpo­wiednia instrukcja), z przepisaniem inskrypcji włącznie. Sugerując ten projekt w peł­ni zdajemy sobie sprawę, że jest to praca wymagająca przygotowania odpowiedniej kadry i potrwa wiele lat. Jest to jednak potrzebne, bowiem nagrobki niszczeją.

B. Właściwie wcześniej, powinny zostać przeprowadzone badania archiwalne. W oparciu o dostępne dokumenty, w czasach współczesnych pozwalają zarysować sylwetki znanych, a spoczy­wających na cmentarzach osób i oczywiście zrekonstruować  historie nekropolii .

C. Istotną sprawą są badania pomiarowe. Niewiele cmentarzy w Polsce południo­wej posiada plany, ze z reguły wybiórczo naniesionymi numerami nagrobków. Plany takie nie wystarczają, potrzebne są pomiary dla dobrej orientacji okazalszych monu­mentów. Najbardziej pouczające są, jak wiadomo w tym wypadku, tzw. aksonometrie. Do tych rysunków, bo czasem i takie są konieczne, potrzebne są fotografie.

D. Fotografie. Właściwie nie są nam znane żadne fotografie cmentarzy żydow­skich wykonane z lotu ptaka. Można je wykonać w odpowiedniej porze roku, gdy nie ma liści na drzewach. Jak przekonaliśmy się w pracach do Katalogu Zabytków Miasta Krakowa, robienie zdjęć jest bardzo trudne. Poważną przeszkodę stanowiło zarośnięcie terenu cmentarza dzikimi chaszczami, wysoką trawą, którą trzeba było wycinać. Utrudnieniem jest także bliskie usytuowanie obok siebie macew i zły stan ich zachowania. Dlatego trzeba umieć rysować, gdy nie można sfotografować.

4. Otoczenie cmentarzy

W najbliższym otoczeniu cmentarzy żydowskich w większych aglomeracjach miej­skich znajdowały się tzw. domy przedpogrzebowe, o cechach architektury użytkowej i obszernych wnętrzach. Dom taki zachował się – jak wspomniano – na cmentarzu przy ul. Miodowej. W miastach cmentarze otoczone były zazwyczaj murem, choćby dla zaznaczenia terenu własności i bezpieczeństwa. Niestety, nawet bliskie otoczenie cmentarzy – nie tylko żydowskich – w ostatnich latach uległo oszpeceniu; są to tzw. wymogi współczesne. Blisko cmentarza przy ul. Miodowej przeprowadzono jeszcze w XIX wieku linię kolejową, a po II wojnie światowej powstały w bliskim otoczeniu bloki mieszkalne i obiekt sportowy. Zakończyła się budowa kontrowersyjnej „Galerii Kazimierz” (tereny dawnej gazowni, okolice ulicy Daszyńskiego i Rzeźniczej). Nie jest to zjawisko odosobnione. Katolicki cmentarz przy kościele Św. Zofii w Bobowej został otoczony willami, zaś dawny cmentarz w Mogile pod Krakowem znalazł się w centrum osiedli Nowej Huty.

5. Sprawa konserwacji

Zgodnie z zasadami Talmudu, żydowskich nagrobków nie wolno było naprawiać, a przed wojną nie przeprowadzono żadnych konserwacji. Nowością były wyko­paliska i renowacje prowadzone od 1959 roku, które przekształciły znaczną część cmentarza Remu w Krakowie w lapidarium o unikatowej wartości. Co gorsza, pra­ce konserwatorskie przeprowadzone w bliższych nam czasach na cmentarzu Remu wprowadziły zmiany w kształcie liter hebrajskich. Jest to dowodem potrzeby stałej opieki naukowej, lub dokładnego rysunku uszkodzonych liter alfabetu i zaznaczenia ich w inskrypcji.

Konserwacje są więc konieczne, ale muszą być przeprowadzane z dobrym skut­kiem, przy zastosowaniu metod konserwatorskich odpowiednich w naszym klimacie. W ostateczności możliwe jest – choć z wątpliwościami – przenoszenie części nagrob­ków do muzeów (dopuszczalne jest to w odniesieniu do części architektonicznych).

6. Udostępnienie

Cmentarze żydowskie w Polsce są coraz częściej ogrodzone i zamknięte ze wzglę­du na bezpieczeństwo – uchronienie ich przed dewastacją. Niestety z reguły brak jest informacji, kto jest opiekunem, gdzie przechowywany jest klucz i na jakich wa­runkach można wejść na teren cmentarza oraz ewentualnie wykonać fotografie. Do rzadkości należą przewodniki po cmentarzach, które znamy m.in. z Warszawy, Łodzi i Wrocławia. Istnieje jeszcze jeden istotny brak. Niewiele jest „w obiegu” tzw. pocztó­wek z cmentarzami żydowskimi w Krakowie i Polsce południowej. Nie spotkaliśmy się z reprodukcjami nagrobków znanych osób dla kultury polskiej i Krakowa, jak np. Maurycy Gottlieb (cmentarz przy ul. Miodowej). Z tego też cmentarza można by pokazać nagrobki zaprojektowane przez Józefa Mehoffera, nie mówiąc już o przeźro­czach i kasetach video.

7. Możliwości dydaktyczne

Cmentarze komunalne, parafialne i żydowskie są w minimalnym stopniu wykorzy­stane jako miejsce zajęć dydaktycznych, choć często zwiedzają je polscy Żydzi przy­bywający z zagranicy. Autorzy mieli często wykłady na cmentarzu Remu, ale na ul. Miodowej sprawa przedstawia się trudniej. Na żydowskich cmentarzach w Krakowie, i nie tylko, nauczyć się można sztuki i kultury żydowskiej, ale potrzebna jest do tego wiedza, której zazwyczaj brak nauczycielom, a nawet profesorom. Poznając kulturę i sztukę żydowską w muzeach i na cmentarzach możemy lepiej poznać Żydów, któ­rzy działali, współżyli przecież w Krakowie przez wiele setek lat i spoczęli, jak ich przodkowie, na krakowskich cmentarzach. Powinny być wydane krótkie biografie z fotografiami uczonych Żydów: Józefa Meiselsa, Zamenhofa, Maurycego Gottlieba, Warszauera itd.

8. Addenda

Warto przypomnieć jak powstawał Katalog Zabytków Sztuki w Polsce, część 6: Ju­daica, wydany w roku 1995. Jest on dotąd, może jako dodruk, w ciągłej sprzedaży. Przed opracowaniem katalogu najpierw prowadzone były kwerendy zarówno w od­niesieniu do publikacji, jak i tekstów nie publikowanych. Wprowadzono również dawne do części ilustracyjnej fotografie. Z kolei przeprowadzono liczne badania na miejscu, co czynili autorzy niniejszego referatu. Bardzo trudną sprawą było wyko­nywanie zdjęć na cmentarzach, wymagało to wycinania i wyrąbywania dzikiej zie­leni za zgodą władz gminy żydowskiej. Same zdjęcia nie były łatwe, ze względu na zagęszczenie nagrobków. Wykonywali je J. Langda i M. Stec. Następnie trzeba było wszystkie zdjęcia zidentyfikować z tekstem autorskim i całość przygotować do druku. W sumie w całym katalogu opublikowana została,  liczba 367 zdjęć judaików oraz plany. Niestety ponad 100 zabytków zbiorów muzealnych w Sta­rej Bóżnicy, z powodu tz. braku ustalonej proweniencji usunęła re­dakcja w Warszawie. Ogółem do całego katalogu zgromadzono ponad 400 zdjęć, z których już bez trudu korzystali inni autorzy prac o judaikach.

Literatura:

 

Dr Izabella Rejduch Samkowa i  śp. prof. Jan Sławomir Samek

(w pierwotnej wersji  artykuł został opublikowany w książce  200 LAT NOWEGO CMENTARZA ŻYDOWSKIEGO W KRAKOWIE, Studia Judaica Cracoviensia Series Fontium,13 Quastiones de Coemeteriis, 3, str. 81-95, Kraków 2010)